Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
DDA, a własne dzieci.

Jolanta Hojda

DDA i DDD, czyli Dorosłe Dzieci Alkoholików (lub osób inaczej uzależnionych) i Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfunkcyjnych (rodziny z przemocą domową, przewlekłymi chorobami rodzica/ów, nadmierną lub niedostateczną opieką rodzicielską) często mają kłopoty z odnalezieniem się w roli rodzica.
Strona główna 9 artykuły 9 DDA, a własne dzieci.

DDA, A WŁASNE DZIECI – Obawy DDA dotyczące bycia rodzicem

Wiele DDA oraz DDD nie decyduje się na posiadanie potomstwa, a jeśli już, to raczej późno, między trzydziestym a czterdziestym rokiem życia. W terapii DDA i DDD pojawia się często problem ambiwalentnych uczuć związanych z ewentualnym rodzicielstwem. Z jednej strony osoby te bardzo chcą stworzyć rodzinę jakiej nigdy nie mieli i dać dziecku, to czego sami nie otrzymali od rodziców, z drugiej strony jednak towarzyszy im skrywany lęk, że życie okaże się dla ich dziecka DDA równie okrutne, jak dla nich samych. Lęk, do którego pacjenci docierają w terapii DDA dotyczy również braku wzorców dobrego rodzicielstwa i możliwości przenoszenia do swojej rodziny zachowań obserwowanych w domu rodzinnym.

 

 

Zaniedbywane w dzieciństwie osoby, łaknące miłości i akceptacji często mylą rolę rodzica z rolą dziecka.

Często jednym powodów niepodejmowania lub odwlekania decyzji o dzieciach jest przekonanie, że miłość do dziecka to nieustanne martwienie się, czyli dzieci to problem. Jest to związane z doświadczeniami z własnego dzieciństwa wskazującymi, że ich rodzice mieliby lepsze, łatwiejsze życie, gdyby nie dzieci. DDA często słyszeli to od swoich rodziców. Towarzyszyć im może poczucie winy, że nie byli w stanie uszczęśliwić rodziców oraz uporczywe próby zadowolenia ich. W związku z tym część DDA oraz DDD nie podejmuje roli partnera i rodzica, gdyż ich podstawową rolą jest być dzieckiem swoich rodziców. Podstawowym zadaniem życiowym jest dla nich opiekowanie się nimi, a często czuwanie, by nawzajem nie zrobili sobie krzywdy. Takie dorosłe dzieci są pozornie niezależne, mieszkają osobno, a i tak kilka razy w tygodniu dzwonią lub odwiedzają swoich rodziców, którzy nie są wcale ludźmi schorowanymi czy niedołężnymi. W czasie terapii DDA okazuje się, że część z tych osób ma mocno zakodowane, choć rzadko uświadamiane, że „bycie dobrym dzieckiem” jest ich podstawową rolę życiową: „mąż to nie rodzina, rodzina to rodzice, dziecko, siostra”. Zwłaszcza dla kobiet odkrycie, że bycie dobrą córką jest dla nich znacznie ważniejsze niż bycie dobrą żoną, zmienia zupełnie porządek ich świata. Niby jako dorosłe kobiety myślą inaczej: chcą budować własną rodzinę, dom dla swoich dzieci, a jednak zaskakuje je, jak łatwo to zaprzepaścić, kiedy podstawowa odpowiedź na pytanie „kim jestem?” brzmi – „córką”.

DDA i DDD często musieli bardzo wcześnie dorosnąć i przejąć obowiązki dorosłych, troszczyć się o nich, o ich zdrowie czy bezpieczeństwo, opiekować się domem i młodszym rodzeństwem. Postawa taka u DDA i DDD nazywa się reparenting czyli odwrócenie ról – gdy dziecko funkcjonuje jak rodzic dla swojego rodzica. Tak przeżyte dzieciństwo może sprawiać, że DDA lub DDD nie mają już siły i chęci by znowu brać na siebie tak wielką i trudną odpowiedzialność. Wielką i trudną z punktu widzenia dziecka, którym byli i które nie było w stanie uratować rodziny, bo dzieci nie maja takich możliwości ani nie jest to ich rola. Gdyby zdecydowali się na bycie rodzicem, to mieliby poczucie, że muszą być w tej roli idealni, postarać się jeszcze bardziej niż w dzieciństwie. Wtedy mogą popaść w pułapkę nadopiekuńczości, wyręczania dziecka we wszystkim oraz kontrolowania go i przekraczania granic. Niepowodzenie w realizacji misji bycia rodzicem idealnym może rodzić wiele frustracji i gniewu i cierpienia.

Wiele osób rozpoczyna terapię DDA lub DDD z powodu problemów rodzicielskich. W relacji z dziećmi DDA czasami powracają własne, trudne wspomnienia z dzieciństwa. U tych osób często pojawia się obawa, że w jakiś sposób skrzywdzą swoje dzieci, przenosząc doświadczenia z własnego domu rodzinnego. Czasem nie potrafią rozmawiać z własnymi dziećmi, ponieważ same nie zaznały dialogu ze swoimi rodzicami, który byłby oparty na poszukiwaniu uczuć i potrzeb dziecka. Nie potrafią ustalać granic, w których dzieci mogłyby czuć się bezpiecznie, a także trudno im ocenić, które problemy są normalne, rozwojowe, a które świadczą o tym, że z dzieckiem dzieje się coś złego. Podczas terapii DDA okazuje się, że w niektórych osobach własne dziecko wzbudza odruchy agresywne, trudno im się powstrzymać przed krzykiem, groźbami czy uderzeniem. Jednocześnie DDA mają świadomość, że to nie dziecko zawiniło, że ta agresja jest w nich samych. Szukają pomocy dla siebie, aby nie krzywdzić własnych dzieci. Chcą przerwać to, co często od pokoleń dzieje się w ich rodzinach w relacji rodzic-dziecko.

Czasami DDA czy DDD decydują sią na dzieci pod wpływem wizji rodzicielstwa jako wspaniałej możliwości bycia bezwarunkowo akceptowanym, i bezgranicznie kochanym, czyli w nieuświadomiony sposób pragną uzupełnić deficyty z własnego dzieciństwa, w którym nie doświadczyli takiej bezinteresownej miłości. Podczas terapii DDA te osoby odkrywają, że w roli rodzica doświadczają najczęściej rozczarowania i frustracji. Dziecko DDA okazuje się nie być tym, które tylko daje, ale przede wszystkim trzeba się nim opiekować. Zaniedbywane w dzieciństwie osoby, łaknące miłości i akceptacji często mylą rolę rodzica z rolą dziecka. Oczekują od swoich dzieci, aby te spełniały ich oczekiwania. Powtarzają więc często nieświadomie wzorce z własnej rodziny, a kiedy sobie to uświadamiają mają poczucie winy i czują złość: „Przecież przysięgałam sobie, że nigdy nie będę taka jak moja matka”.

Terapia DDA (i DDD)

Wśród pożądanych efektów terapii DDA wymienia się uwolnienie się od poczucia krzywdy i innych urazów z dzieciństwa oraz nauczenie się konstruktywnych sposobów radzenia sobie z przykrymi emocjami. Najważniejszy jest powrót do realnego życia, czyli bardziej bezpośredni kontakt z rzeczywistością, bez utknięcia w swoim „pokoju dziecięcym” bez uzależnienia się od innych osób oraz otwarcie się na bliskie kontakty z ludźmi i przeżywanie emocji z tym związanych, bez lęku przed odrzuceniem. To daje możliwość i zwiększa gotowość do czerpania radości i satysfakcji z różnych obszarów życia i ról życiowych. Bardzo istotne jest również uwalnianie się z „misji dziecięcych” – takich jak ratowanie innych, zadowalanie innych, bycie perfekcyjnym czy dążenie do zaspokojenia swoich już nierealistycznych, bo przeterminowanych oczekiwań. Wtedy pojawia się przestrzeń na rodzicielstwo.

W terapii DDA pogłębiają świadomość własnych problemów – ponieważ mają często poczucie chaosu i zagubienia, ważne dla nich jest jasne określenie problemu oraz zrozumienie natury (mechanizmów) tych problemów. DDA często umieszczają źródło problemów w świecie zewnętrznym lub w sobie jako istocie złej, zdefektowanej. W terapii pracuje się nad rozpoznaniem mechanizmów i schematów osobowościowych, które są przyczyną problemów.
Ważne jest oddzielenie aktualnych spraw, emocji, potrzeb od tych, które DDA wyniosły z rodziny pierwotnej – DDA często tego nie odróżniają. Psychoterapia DDA zmierza ku temu by nastąpiła zmiana w traktowaniu i spostrzeganiu rodziny pierwotnej i budowała się u Pacjenta większa niezależność emocjonalna i autonomia osobista, a dzięki temu pojawia się również możliwość wyboru np. drogi rodzicielstwa.
Pożyteczna wydaje się również zmiana destrukcyjnych przekonań i dysfunkcyjnych wzorców m.in. również tych dotyczących obrazu siebie jak rodzica i swoich możliwości, ról i relacji rodzic – dziecko, dotyczących rodzicielstwa, rodziny, powinności itd.

W terapii DDA i DDD uczą się umiejętności istotnych dla tworzenia dobrych relacji – ważne jest rozpoznanie indywidualnych deficytów, możliwości i potrzeb w tym zakresie. Uczą się wypracowywania, razem z bliskimi osobami, wspólnych celów i sposobów życia w rodzinie.

Wszystkie te procesy zmierzają do tego, by DDA stały się zdolne do zmiany spostrzegania samego siebie jako złego, świata jako niebezpiecznego miejsca, dzieci jako problemu lub skazanych na cierpienie, a rodziny jako terenu walki o przetrwanie. Zamiast tego DDA stają się bardziej gotowe widzieć siebie i swoje możliwości bardziej realnie, a świat spostrzegać jako dobre miejsce do wspólnego życia i rozwoju osobistego. Aby mogły rozumieć szczęście rodzinne i ewentualne rodzicielstwo jako możliwość doświadczania satysfakcji, bliskości i zaspokojenia potrzeb w kontekście poczucia odpowiedzialności, przynależności i wspólnoty.

Po uporaniu się z bagażem przeszłości DDA/DDD mogą zacząć w pełni korzystać z wielu zasobów jakie niewątpliwie posiadają. Przede wszystkim maja ogromną siłę i wolę przetrwania, dały radę, są tutaj i chcą żyć szczęśliwie. Najczęściej mają w sobie nieprzebrane pokłady empatii, wrażliwości na potrzeby innych ludzi, umiejętność wczucia się w ich problemy i gotowość do niesienia bezinteresownej pomocy. Bardzo często są to osoby ambitne, wytrwałe, pracowite i potrafią radzić sobie w rozmaitych okolicznościach. Czyż nie są to cechy predestynujące do bycia dobrym rodzicem?